Kalendarz ślubny nie jest z gumy. Nieraz zdarza się tak, że mimo, że nadajemy na tych samych falach, to nie możemy być z Wami podczas Waszego Dnia Ślubu. I tak było z Pauliną i Tomkiem. Ich wymarzony dzień już za chwilę. Trzymamy kciuki, żeby wszystko było takie jak ta dwójka młodych ludzi…, czyli szczere, serdeczne i przepełnione uśmiechami. Będzie pięknie, jesteśmy pewni. Tymczasem przed Wami fotografia narzeczeńska, i jej krótka historia.
FOTOGRAFICZNY SPACER W LESIE
Na zdjęcia razem z Pauliną i Tomkiem wybraliśmy się na fotograficzny spacer do lasu. Nie mogło na nich zabraknąć jeszcze kogoś. Towarzyszył nam bowiem ich najlepszy przyjaciel Bolek. To buldog francuski. Pomimo tego, że w polskich lasach obowiązuje zakaz spuszczania psów ze smyczy, trochę nagięliśmy te zasady dla lepszych efektów sesji 🙂 Bolek bardzo polubił obiektyw aparatu i można powiedzieć, że czuł się jak ryba w wodzie pozując do zdjęć. Po za obiektywem w lesie spodobało mu się jeszcze coś. Piknik. I nie chodzi tu o piknik z psimi smaczkami, ale o coś dzięki czemu po sesji można nazwać go „pożeraczem szyszek”. Pewnie były pyszne. Na szczęście brzuszek od tych przysmaków lasu Bolka nie rozbolał 🙂
PSI PRZYJACIEJ NA SESJI
Nasi bohaterowie na sesję zdjęciową dotarli dobrze przygotowani. Zabrali se sobą kilka przydatnych gadżetów. Nam osobiście najbardziej podobała się drewniana witrynka z wygrawerowaną datą ślubu i… Zgadniecie? Tak! To oczywiście pyszczek buldożka francuskiego 😉 Nasza sesja narzeczeńska upłynęłą szybko. W dobrych nastrojach i z dużym bagażem materiału zdjęciowego mogliśmy wracać do domu. Coś nam się wydaje, że znajomość między nami pozostanie na dłużej!
Obróbka zakończona. Zawsze starmy się nadać naszym zdjęciom naturalności, dzięki czemu teraz i Wy możecie poczuć zapach lasu. Zobaczcie efekt naszej pracy na parunastu klatkach, które powstały podczas sesji narzeczeńskiej Pauliny i Tomka.